Wirtualni operatorzy telekomunikacyjni chętnie rejestrują swoją działalność, jednak ich aktywność na rynku jest słabo widoczna. Zdaniem prezes UKE, nie zdołali zdobyć nawet 1-proc. udziału w rynku. Urząd deklaruje im pomoc.
– Operatorzy MVNO [Mobile Virtual Network Operator – red.] zgłaszają się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, rejestrujemy ich jako przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Natomiast zupełnie nie widzę rozwoju czy boomu tej działalności. Ich udział w rynku wynosi ok. 0,8 proc. – twierdzi Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes.
Operator wirtualny to podmiot gospodarczy działający na rynku telekomunikacyjnym, który oferuje klientom swoje usługi, bazując na infrastrukturze innego operatora.
Już w 2011 roku pozwolenie na świadczenie usług telekomunikacyjnych jako MVNO posiadało 312 podmiotów gospodarczych, natomiast działalność prowadziło i do tej pory prowadzi tylko kilkunastu operatorów wirtualnych. Konkurencja na tym rynku mogłaby więc być większa, ale przedsiębiorcy nie uruchamiają nowych usług, mimo że UKE ze swojej strony deklaruje pomoc.
– Gdyby operatorzy MVNO mieli jakikolwiek problem z rozpoczęciem swojej działalności, mogliby do nas się zwrócić o uregulowanie zasad współpracy z klasycznymi przedsiębiorcami i my byśmy to zrobili – zapowiada Magdalena Gaj.
W Polsce nie ma narzuconych przez UKE restrykcji dotyczących rozliczeń pomiędzy operatorami klasycznymi i wirtualnymi za korzystanie z infrastruktury. Umowa zawierana między nimi jest więc wyłącznie efektem negocjacji i nie musi opierać się na regułach prawnych. To jednak nie oznacza kompletnego braku ingerencji regulatora w ten rynek.
– Jeśli MVNO zwróci się do nas z prośbą o zastąpienie umowy, ponieważ nie może wynegocjować sobie umowy o dostęp do sieci z operatorem klasycznym, który posiada swoją infrastrukturę, my wtedy rozstrzygamy tę sprawę decyzją administracyjną, zazwyczaj na korzyść operatora wirtualnego. Przedsiębiorcy infrastrukturalni mogą być po prostu regulowani klasycznie – tłumaczy Magdalena Gaj.
Na przestrzeni lat 2009-2012 upadło siedmiu krajowych operatorów wirtualnych. Prezes UKE przyczynę niezbyt dużej popularności operatorów wirtualnych w Polsce upatruje w nastawieniu polskich konsumentów.
– Myślę, że to jest kwestia mentalności naszych obywateli, że jednak wolą mieć przedsiębiorcę stacjonarnego, takiego jak T-Mobile, Orange, Polkomtel czy P4, z którymi zawierają umowy i którzy mają swoją własną infrastrukturę i sieć na miejscu – mówi Gaj.